W tym artykule:
Historia Jimmy’ego Choo, szewca gwiazd
Sygnowane jego nazwiskiem buty zakładała sama księżna Diana. Na największe gale wybierają je zaś po dziś dzień gwiazdy światowej sławy. I choć nie jest on już właścicielem swojego obuwniczego imperium, to jednak historia Jimmy’ego Choo wciąż fascynuje miłośników mody na całym świecie. To w końcu jego nazwisko jest utożsamiane z najchętniej kupowanymi szpilkami świata!
Dwa miesiące temu słynny projektant skończył 71 lat. To idealna okazja, by przyjrzeć się bliżej całej jego biografii.
Pomyłka z nazwiskiem
Znany wszystkim malezyjczyk chińskiego pochodzenia, choć faktycznie ma na imię Jimmy, posiada nieco inne nazwisko niż ,,Choo”. Historia projektanta zaczyna się w dosyć wyjątkowy sposób, bowiem już w momencie jego urodzenia. Miało ono miejsce 15 listopada 1948 roku. Urzędnik wypisujący wówczas akt urodzenia Jimmy’ego pomylił się i zamiast rodzinnego naziwska ,,Chow” wpisał ,,Choo”. Tak rozpoczęła się nieprzeciętna historia tego projektanta, który lata później podbił rynek obuwniczy.
Rodzinny biznes
Ojciec Jimmy’ego Choo prowadził zakład w mieście George Town, położonym w prowincji Penang, w którym tworzył ręcznie robione buty. Warunki te sprzyjały więc, by mały Jimmy powielał zainteresowania swojego ojca – prawie każdą wolną chwilę chłopiec spedzał w miejscu jego pracy. Szybko okazało się, że sam też przejawia niemały talent do szycia butów.
Jimmy, praktykując w zakładzie swojego ojca, szybko przerósł kompetencjami mistrza. Państwo Chow, pomimo niskiego statusu społecznego, przeznaczyli lwią część swoich życiowych oszczędności, by opłacić synowi zagraniczne studia. Tak 21-letni Jimmy Choo trafił do London College of Fashion.
Początki marki
Po zakończeniu edukacji, Jimmy Choo nie chciał wracać do Malezji, co skłoniło go do zatrudnienia się w małej firmie produkującej buty. Spędził w niej aż 8 lat, a czas ten pozwolił mu na zrozumienie, że to, co chce robić w życiu, to właśnie tworzenie butów − tyle, że pod własnym nazwiskiem. Jedyne, czego mu brakowało, to – jak to zwykle w takich historiach bywa – pieniędzy. I tym razem Państwo Chow pośpieszyli z pomocą. Nie dość, że wraz z siostrą przyjechali do Londynu, by pomóc Jimmy’emu rozkręcić jego własny biznes, to jeszcze przeznaczyli na to ostatnie oszczędności. We wschodniej kulturze wpisuje się to jednak w tradycję społeczną, bowiem na męskim potomku spoczywa obowiązek kontynuowania rodzinnej tradycji. Cała rodzina zajęła się produkcją butów, które były sprzedawane pod nazwą Lucky Shoes na targu w South Bank. Na szczęście czas pokazał, że szyte przez rodzinę buty faktycznie okazały się lucky shoes, ponieważ inwestycja szybko zwróciła się z nawiązką. Dzięki temu, już w 1986 roku Jimmy Choo mógł pozwolić sobie na wynajęcie lokalu w budynku opuszczonego szpitala w Hackney, gdzie swoje butiki i pracownie mieli tacy projektanci jak sam Alexander McQueen.
Pierwszy fashion week i buty dla księżnej Diany
Połączenie determinacji Jimmy’ego, aby wynagrodzić rodzicom trud, a także jego nieprzeciętny talent i kontakty sprawiły, że w 1988 roku jego buty zadebiutowały na londyńskim fashion weeku. Od tamtej pory sytuacja potoczyła się już szybko – magazn Vogue poświęcił Jimmy’emu całą stronę, jego buty zaczęły pojawiać się na pokazach znanych projektantów, a prasa rozpisywała się o utalentowanym malezyjskim projektancie.
To właśnie z prasy dowiedziała się o nim najmodniejsza z royalsów – księżna Diana. Niedługo później poznali się osobiście, a Choo wzbudził w niej tak duże zaufanie, że zaprosiła go, aby przyszedł do pałacu Kensington ze swoimi próbkami. Wizyta w pałacu była zdecydowanie momentem zwrotnym w karierze projektanta. Księżna Diana stała się jedną z jego najwierniejszych klientek, a to co nosiła ona, chcieli nosić także i inni. W ten sposób buty sygnowane nazwiskiem Choo zaczęły nosić światowej sławy gwiazdy.
Zapewne kojarzysz szpilki z odkrytą piętą, które można zaliczyć do ulubionych butów księżnej Diany. To nikt inny, jak właśnie Jimmy Choo zaproponował jej noszenie tego typu obuwia, pokazując, jaką lekkość ten model nadaje nawet większej kobiecej stopie.
Marka Jimmy Choo dziś
W 2016 roku Michael Kors kupił markę Jimmy Choo za 1,2 mld dolarów. Obecnie roczne przychody, jakie prznosi, są rzędu 590 mld dolarów. Niestety Jimmy nie ma już wpływu na rozwój noszącego jego nazwisko imperium. Buty wciąż bardzo często goszczą na stopach największych gwiazd, choćby na ostatniej gali rozdania Złotych Globów. Top modelki, takie jak np. Kaia Gerber, z zaufaniem do marki sięgają po skórzane kozaki czy sandały na szpilce, sygnowane nazwiskiem, które powstało w wyniku pomyłki roztrzepanego urzędnika. Nie sposób wymienić wszystkich gwiazd, które zakładają buty znanego projektanta na wielkie gale. Prawdpodobnie każda z nich zrobiła to choć raz.
Jimmy Choo wciąż jednak tworzy buty – linia Jimmy Choo Couture działa na licencji Jimmy Choo Ltd. Projektant wybrał jednak tworzenie mniejszej ilości jakościowych butów, rezygnując z ambicji budowy kolejnego wielkiego imperium.
Ikona wpisu: Photo by Matt Jelonek/Getty Images