W tym artykule:
Wszystko, co musisz wiedzieć o butach typu loafer
Nie posiadają sznurówek, co oznacza, że bardzo łatwo je założyć. Loafery, bo o nich piszę, są częścią bardzo specyficznego stylu. Są też niezwykle wygodne. Niegdyś były bardzo popularne wśród studentów prestiżowej Ivy League w USA. Ich historia jest dość zagmatwana i ciężko znaleźć jedno źródło potwierdzające, gdzie i jak, tak naprawdę powstały.
W przeciwieństwie do wielu innych butów, loafer nie ma prostej historii. Jedna z jej wersji mówi, że fason ten to szczególna odmiana mokasynów. Z tym jednak nie zgadzają się eksperci związani z klasyczną modą męską i historycy.
Dwie historie loaferów
Pierwsza związana jest z Wielką Brytanią i życzeniem Księcia Windsoru. Ponoć miał on potrzebę posiadania wygodnych butów do chodzenia po domu, czy może należałoby powiedzieć – po dworze. Druga jest nieco bardziej egzotyczna i mówi o stworzeniu loaferów przez Norwega, Nilsa Gregoriussona Tverangera. Ten miał zaprezentować hybrydę butów rdzennych Amerykanów i norweskich rybaków.
Zanim jednak opowiem Ci więcej o historii loaferów, pozwól, że wyjaśnię czym charakteryzuje się ten but.
Charakterystyka butów typu loafer
- Są to buty wsuwane i w związku z tym nie posiadają sznurówek;
- Loafer to niski but co oznacza, że kostka jest odsłonięta;
- Podeszwa i cholewka to dwa osobne elementy;
- Loafery często posiadają obcas o niskim profilu;
- Cholewka jest konstrukcyjnie zbliżona do mokasynów;
- Na środku cholewki można spotkać skórzany pasek, który określany jest jako saddle, czyli coś na kształt siodła.
Powyższe punkty wskazują nie tylko cechy charakterystyczne dla loaferów. Niestety mogą zatem wprowadzać w błąd. Podobnymi elementami wyróżniają się bowiem również mokasyny. Istnieją jednak istotne różnice, które pozwolą odróżnić od siebie te rodzaje obuwia.
- Loafery posiadają wspomniany już obcas, mokasyny go nie mają;
- W przeciwieństwie do mokasynów, loafery nie posiadają ozdobników i haftów na cholewce;
- Sposób wykonania obu fasonów jest odwrotny. Loafery powstają na drodze standardowej metody produkcji butów, czyli do stworzonej cholewki doszywa się podeszwę. W mokasynach zaś skóra w pewnym sensie jest podeszwą. Inaczej mówiąc, mokasyny nie mają typowej podeszwy, w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Niezauważalna gołym okiem, ale istotna różnica to także fakt, że legenda loaferów i mokasynów narodziła się na dwóch różnych kontynentach. Jedna w Europie, druga w Ameryce.
Na potrzeby tego wpisu historia loaferów zostanie przedstawiona niechronologicznie, a poprzez ich typy. W ten sposób łatwiej będzie Ci odróżnić odpowiednie podrodzaje tych właśnie butów.
Wildsmith Loafer
W 1847 roku w Londynie, Matthew i Rebecca Wildsmith otworzyli mały zakład o nazwie Wildsmith Shoes. Głównym celem manufaktury było tworzenie nowych butów oraz naprawa obuwia dla batalionu Mounted Regiment Jego Królewskiej Mości podlegającego prestiżowemu Household Cavalry.
Blisko 40 lat później wnuk Wildsmithów, Raymond Lewis, otrzymał prośbę od Króla Jerzego VI. Zadaniem, które przed nim postawiono było stworzenie buta, w którym król czułby się doskonale przemierzając korytarze swoich posiadłości. Głównymi założeniami było to, aby obuwie nie posiadało sznurówek i było osadzone na niskim obcasie.
Zamysł i konstrukcja butów Raymonda bardzo przypominała mokasyny. Nie wiadomo jednak, czy twórca był świadomy ich istnienia, czy też wpadł na bardzo podobny pomysł. Wkrótce w sprzedaży pojawił się model 582, obecnie znany po prostu jako Wildsmith Loafer, przeznaczony do użytku wewnętrznego i przyporządkowany do stylu casual.
Aurland Loafer
Na początku XX wieku, wspomniany już w tym wpisie Nils Gregoriusson Tveranger, w norweskim miasteczku Aurland, przedstawił światu loafery. Bohater akapitu, w wieku 13 lat odbył podróż do Ameryki Północnej. Spędził tam 7 lat, ucząc się sztuki tworzenia butów. W 1930 roku zaprezentował projekt wspomnianych loaferów.
Nosiły one wtedy nazwę Aurland Moccasin. Inspirację do ich stworzenia były dwa różne źródła. Pierwsze to mokasyny noszone przez plemię Iroquois, drugie – tradycyjne obuwie rybaków z miasta Aurland.
Obuwie Gregoriussona stało się bardzo popularne w Europie, a dzięki licznym wycieczkom amerykańskim na Stary Kontynent i zainteresowaniu modelem, przykuło uwagę także po drugiej stronie Atlantyku. But zyskał nawet w oczach redaktorów prestiżowego magazynu Esquire.
W roku 1933 roku, szansę na biznes zwietrzyła rodzina Spaulding, która zaczęła produkować swój własny model buta wzorowanego na Aurald Moccasin. Nazwano go… loafer. W tamtym czasie fason był już standardowym wsuwanym butem w Ameryce.
Penny Loafer
Przy rosnącym popycie na loafery, własne propozycje w 1936 roku przedstawiła firma G.H. Bass. Notabene do dziś istniejąca i produkująca opisywane buty. G.H. Bass nazwał autorski model loaferów Weejuns, a wyróżniały się one skórzanym paskiem i wyciętym na niej kształcie diamenta. Weejuns był bardzo popularne w USA szczególnie wśród młodzieży przygotowującej się do pójścia na studia. Do wspomnianego wzoru diamentu wkładany był na szczęście cent (penny), dlatego właśnie buta nieoficjalnie nazwano Penny Loafer.
Inna wersja historii nazwy Penny Loafer to taka, że 2 centy w latach 30. ubiegłego wieku wystarczyły, aby wykonać telefon alarmowy. Stąd też w każdym bucie schowany był 1 cent. Niezależnie jednak od wersji wydarzeń, nieoficjalna nazwa została przyjęta, a buty G.H. Bass zyskały miano klasyków w społeczności Ivy League.
Tassel Loafer
Do dziś pozostaje niejasnym, jakie są korzenie marki, która jako pierwsza zdecydowała się na eksperyment z popularnym frędzlem (z angielskiego tassel). Alan Flusser zajmujący się modą klasyczną, twierdzi, że była to marka Alden.
Ciężko jednak znaleźć jakiekolwiek informacje potwierdzające to stwierdzenie.
Pewnym jest natomiast, że ten dodatkowy element był eksperymentem ówczesnego szefa Aldena, Arthura Tarlowa Seniora. W 1950 roku Tarlow wypuścił na rynek pierwsze loafery z tasselem, czyli wspomnianym frędzlem. Buty łączyły dwa style – Nowego Jorku i Los Angeles – i w mig stały się sukcesem. Z prośbą o stworzenie specjalnej wersji tego obuwia, do Aldena zgłosiła się nawet firma Brooks Brothers. Marka do tej pory posiada w ofercie model z dekoracjami, który uchodzi za produkt ekskluzywny.
Gucci Loafer
O ile loafery z frędzlami były popularne w USA i noszone nawet do garnituru, w Europie panowała nieco odmienna moda. Loafery ciągle były traktowane jako buty casualowe, a przez to niezbyt chętnie ubierano je do klasycznych strojów. Nie przyjęły się także w miastach, gdzie obowiązywała moda klasyczna i elegancka. Z wyjątkiem Włoch, gdzie obuwie to było nieco popularniejsze. Wiele zmienił Gucci, który w 1968 roku wprowadził na rynek loafery ze złotym elementem przypominającym końską uzdę. Ten umieszczony był oczywiście na skórzanym pasku, który jak wiemy ma kształt siodła.
Gucci od samego początku istnienia własnego nowojorskiego biura (1953 rok) obserwował popularność loaferów i pracował nad własnymi projektami. Projektant zmienił przede wszystkim kolor obuwia. Do tej pory było ono zwykle brązowe, ale Gucci zdecydował się na czarną skórę. Przez ten zabieg loafery stały się bardziej formalne, na tyle, że zaczęły być akceptowalne (pamiętaj, akceptowalne) w zestawieniu z garniturem. Tylko w sklepach w USA Gucci sprzedał 84 tys. par autorskiej modyfikacji loaferów. But stał się praktycznie uniformem maklerów z Wall Street. Trend ten wkrótce podłapała także Europa.
Belgian Loafer
Z belgijską odmianą loaferów wiąże się interesująca historia. Henri Bendel stworzył ją w roku 1950. Wyróżniała się ona przede wszystkim malutką charakterystyczną muszką na bucie, odwrotnym szyciem i niespotykanymi do tej pory kolorami oraz materiałami.
Henri Bendel, poza ozdabianiem butów malutką muszką i wykorzystaniem skóry imitującej krokodyla, znany był także z uzdrowienia przemysłu obuwniczego w Belgii. I to właśnie dzięki sprzedaży loaferów, zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn.
Obecnie loafery są bardzo chętnie wykorzystywane w casualowym stylu. Szczególnie na wiosnę i w lecie, kiedy pasują zarówno do pracy, jak i mniej formalnego stroju, takie jak np. letni garnitur czy spodnie typu chinos. Bardzo dobrze pasują także na plażę oraz wieczorne wyjście do baru koktajlowego.